Nie zaczynasz od zera, kto Ci to powiedział? Zaczynasz od punktu, w którym kiedyś przerwałaś, mądrzejsza o wcześniejsze porażki i potknięcia. To siła, nie słabość! Bądź dumna, że masz chęć i energię zaczynać walkę jeszcze raz, mimo że wiele razy się nie udawało. Fakt, że kto się zatrzymuje, ten się cofa, nie powinien Cię zniechęcać. Powinno być dokładnie odwrotnie: jeśli nie idziesz do przodu, meta się oddala. Jeśli idziesz, choćby najwolniej na świecie, meta się przybliża. Aaa, i jeszcze jedno: nie musisz się spieszyć. Wielu, którzy zostali wrzuceni na głęboką wodę, po prostu utonęli. Daj sobie czas i pracuj swoim tempem. To nie jest wyścig, ma być miło i przyjemnie, mimo że może czasem męcząco. I nie przejmuj się, że czasem waga się zatrzyma, mimo Twoich wysiłków. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, i, tak naprawdę, powinnaś stosować metodę Archimedesa i mierzyć objętość, a nie wagę. Waga oszukuje ;) No to jak... małymi kroczkami, a do przodu?
krn78
Nie zaczynasz od zera, kto Ci to powiedział? Zaczynasz od punktu, w którym kiedyś przerwałaś, mądrzejsza o wcześniejsze porażki i potknięcia. To siła, nie słabość! Bądź dumna, że masz chęć i energię zaczynać walkę jeszcze raz, mimo że wiele razy się nie udawało. Fakt, że kto się zatrzymuje, ten się cofa, nie powinien Cię zniechęcać. Powinno być dokładnie odwrotnie: jeśli nie idziesz do przodu, meta się oddala. Jeśli idziesz, choćby najwolniej na świecie, meta się przybliża. Aaa, i jeszcze jedno: nie musisz się spieszyć. Wielu, którzy zostali wrzuceni na głęboką wodę, po prostu utonęli. Daj sobie czas i pracuj swoim tempem. To nie jest wyścig, ma być miło i przyjemnie, mimo że może czasem męcząco. I nie przejmuj się, że czasem waga się zatrzyma, mimo Twoich wysiłków. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, i, tak naprawdę, powinnaś stosować metodę Archimedesa i mierzyć objętość, a nie wagę. Waga oszukuje ;) No to jak... małymi kroczkami, a do przodu?
rosanigris
Ważne, by podnosić się po upadku. Nieważne, który raz, ważne, że w ogóle próbujesz! Trzymam kciuki. :)